Jak to było być zbieraczem ciał podczas czarnej śmierci.
Pośród niszczycielskiej epidemii czarnej zarazy w latach 1346–1353 wyłonił się zniechęcający zawód: zbieracza ciał. Ich ponury obowiązek był jednoznaczny – oczyszczenie ulic i domów zmarłych, zadanie równie niebezpieczne, co makabryczne. Gdy największe miasta Europy zamieniły się w grobowce , ulice były pełne zwłok, a na kolekcjonerach spadł obowiązek usunięcia zmarłych z domów i przestrzeni publicznych. Ich zadanie nie należało do przyjemnych. Ofiary dżumy wykazywały groteskowe objawy, od wybrzuszających się dymieni w pachwinach i pod pachami po czarne plamy pokrywające ich ciała. Dymienie czasami pękają, wydzielając zjełczałą ropę, a ukąszenia pcheł mogą przenosić śmiercionośne bakterie.
Zbieracz ciał w czasie zarazy. Źródło: zrzut z ekranu filmu z youtube
Aby uchronić się przed zarażeniem, kolekcjonerzy prawdopodobnie stosowali pachnące kwiaty, aby odeprzeć szkodliwe zapachy, zgodnie z dominującą teorią przenoszenia chorób przez miazmę. Ich odporność była niezwykła, biorąc pod uwagę stale obecne ryzyko infekcji. W miarę jak rosła liczba ofiar śmiertelnych, masowe groby stały się ponurą koniecznością. Niestety, część kolekcjonerów wykorzystywała swoją pozycję, żądając łapówek, a czasami uciekając się do wymuszenia. Choć czarna zaraza w końcu ustąpiła, zbieracze ciał pozostali niezbędni, ponieważ kolejne epidemie nękały Europę aż do XVIII wieku.
Czarna śmierć była zarazą, która zmieniła świat. Będąc najpoważniejszą epidemią w historii ludzkości, dżuma pochłonęła życie milionów ludzi, a prawie połowa populacji Europy zginęła z powodu tej choroby. Niektórzy obawiali się, że przeżywają apokalipsę pośród chaotycznego przewrotu, podczas gdy inni w czasie zarazy zwracali się ku grzesznej przyjemności, aby odwrócić uwagę od horroru. A co do tego, co przydarzyło się ofiarom zarazy, cóż, nie było to odpowiednie
Pośród niszczycielskiej epidemii czarnej zarazy w latach 1346–1353 wyłonił się zniechęcający zawód: zbieracza ciał. Ich ponury obowiązek był jednoznaczny – oczyszczenie ulic i domów zmarłych, zadanie równie niebezpieczne, co makabryczne. Gdy największe miasta Europy zamieniły się w grobowce , ulice były pełne zwłok, a na kolekcjonerach spadł obowiązek usunięcia zmarłych z domów i przestrzeni publicznych. Ich zadanie nie należało do przyjemnych. Ofiary dżumy wykazywały groteskowe objawy, od wybrzuszających się dymieni w pachwinach i pod pachami po czarne plamy pokrywające ich ciała. Dymienie czasami pękają, wydzielając zjełczałą ropę, a ukąszenia pcheł mogą przenosić śmiercionośne bakterie.
Zbieracz ciał w czasie zarazy. Źródło: zrzut z ekranu filmu z youtube
Aby uchronić się przed zarażeniem, kolekcjonerzy prawdopodobnie stosowali pachnące kwiaty, aby odeprzeć szkodliwe zapachy, zgodnie z dominującą teorią przenoszenia chorób przez miazmę. Ich odporność była niezwykła, biorąc pod uwagę stale obecne ryzyko infekcji. W miarę jak rosła liczba ofiar śmiertelnych, masowe groby stały się ponurą koniecznością. Niestety, część kolekcjonerów wykorzystywała swoją pozycję, żądając łapówek, a czasami uciekając się do wymuszenia. Choć czarna zaraza w końcu ustąpiła, zbieracze ciał pozostali niezbędni, ponieważ kolejne epidemie nękały Europę aż do XVIII wieku.
Czarna śmierć była zarazą, która zmieniła świat. Będąc najpoważniejszą epidemią w historii ludzkości, dżuma pochłonęła życie milionów ludzi, a prawie połowa populacji Europy zginęła z powodu tej choroby. Niektórzy obawiali się, że przeżywają apokalipsę pośród chaotycznego przewrotu, podczas gdy inni w czasie zarazy zwracali się ku grzesznej przyjemności, aby odwrócić uwagę od horroru. A co do tego, co przydarzyło się ofiarom zarazy, cóż, nie było to odpowiednie
Szczerość to drogi dar więc nie oczekuj jej od tanich ludzi...